Chwilami wyglądało to całkiem inaczej – wtedy, kiedy wysiadali z busa, elegancko ubrani, z walizkami. Albo kiedy szli w góry – w kolorowych strojach, kapeluszach, kobiety starannie uczesane, ozdobione piękną biżuterią. Chwilami w tańcu, w gorących latynoskich rytmach albo przebojach Golców –  beztroska, energia, fantazja, szaleństwo były takie same jak te, które pojawiają się, gdy jestem z ludźmi o 50-30 lat młodszymi. Czytaj dalej

Wygląda na to, że będzie to stały punkt programu na naszych tanecznych wyjazdach do Parady. Powitanie słońca. Pewnie w ciągu dnia będziemy szukać chłodu i cienia, ale o 5;23 jeszcze było chłodno, rześko, trawa mokra od rosy, lekki wiatr.

Ci co dzisiaj nie wstali, zażyczyli sobie pobudki jutro rano. Oby zawsze nam się chciało, jak naszym Seniorom-uczestnikom Wakacji z tańcem, tak cieszyć z rozpoczęcia nowego dnia.
Teraz trwają zajęcia Doroty – taneczne poszukiwania, wieczorem czekają nas etniczne rytmy i latynoski wieczór. W taką pogodę pasuje bardzo.

„Dla tancerza ciało jest instrumentem – ciałem. Ale po co grać, po co tańczyć? – Z potrzeby serca. Gdy tańczymy razem, stajemy się zespołem, orkiestrą. Stroimy się, wyczuwamy, wsłuchujemy. Stajemy się jednością, tańczymy unisono, w harmonii i w kontrapunkcie, praktykując polirytmię i polimetrię – stóp, oddechów, serc. Czytaj dalej

Mężczyzna w tańcu – kiedy jest atrakcyjny?

Zespół naukowców pod kierownictwem dra Nicka Neave’a zbadał, jakie ruchy taneczne u mężczyzn są najbardziej atrakcyjne dla kobiet.

Uczeni zatrudnili 19 mężczyzn w wieku 18-35 lat i poprosili o zatańczenie do prostego rytmu perkusyjnego. Każdy  tancerz miał przyczepionych 38 reflektorów podczerwieni i jego ruchy były rejestrowane przez 12 kamer. Nagrane filmy zostały komputerowo przetworzone, a postaci mężczyzn uzyskały formę awataru dla zobiektywizowania ocen. Powstały w ten sposób 15 sekundowe klipy, które pokazano 37 heteroseksualnym kobietom w wieku 18 -35 lat. Panie miały za zadanie ocenić atrakcyjność tańczących w skali 1 do 7. Czytaj dalej

Czas – wieczór, temperatura + 35 st. w cieniu, miejsce – Politechnika Wrocławska, hol w budynku D-20, okazja – międzynarodowa konferencja IV Wrocławskie Spotkania Bibliotekarzy. Na zaproszenie Małgosi i Ani w takich to okolicznościach prowadziłam z Joanną w zeszły czwartek zabawę z salsą i innymi tańcami. Uczestnicy konferencji z energią i tanecznym talentem włączyli się do zabawy. Piękny i bardzo gorący to był wieczór.

Tak pisze o tańcu Anna Halprin, która od ponad 20 lat w swojej pracy wykorzystuje ruch i twórczość, pomagając wrócić do zdrowia wielu ciężko chorym osobom.

„Taniec można rozumieć jako bezpośredni i naturalny sposób poruszania się, gdzie żaden autorytet nie narzuca tej czynności jakichkolwiek wyobrażeń co do estetyki. Taniec niekoniecznie musi być powabny, piękny czy spektakularny. Może być groteskowy, brzydki, nieporadny, śmieszny albo budzący strach. Taniec może wyrażać konflikty. (…) Ruch odbywa się wszędzie i stale. Objawia się w ruchach naszych komórek, w pulsowaniu krwi, w rytmie oddechu. Wyraża się we wznoszeniu i opadaniu, jak czynią to fale morskie, oraz naprzemienności, jak w przypadku nocy i dnia. Ruch jest życiem i źródłem tańca.

Ruch skrywa w sobie możliwość przenoszenia nas do domu, w którym mieszka dusza, w świat naszego wnętrza, świat, dla którego nie mamy nazwy”

Anna Halprin, Taniec jako sztuka uzdrawiania. Do zdrowia przez ruch i twórczą pracę z uczuciami

Son
Jak twierdzą niektórzy muzycy kubańscy, salsa jako muzyka nie istnieje, jest tylko son, a nazwa „salsa” jest jego komercyjnym określeniem.
Son wyrósł z połączenia muzyki afrykańskiej i europejskiej.
Wg niektórych źródeł (Laureano Fuentes Matons 1893) najstarszym znanym utworem tego gatunku jest Son de la Má Teodora, powstały ok. 1570 na Kubie w Santiago de Cuba.  Aktualnie podaje się jako początek sonu  koniec XIX w.
Największą popularność muzyka son zyskała w drugiej połowie XIX w. w kubańskiej prowincji Oriente.
SextHabanero72 Son ma lokalne odmiany, jak sucu – sucu, Changiu, nengon, Kiriba, Guaracha, Son Montuno. Są to określenia wiejskich zebrań – imprez, na których świętowano i bawiono się z różnych okazji.
Struktura tradycyjnego son to wstęp z refrenem, podanym przez śpiewaka. Potem chór śpiewa refren, a śpiewak improwizuje. W starej wiejskiej wersji son śpiewać może każdy, nie ma podziału na śpiewaków i słuchaczy. Każdy może wziąć udział w takiej spontanicznej „dyskusji”.
W wersji miejskiej wprowadzono zwrotki, ograniczając elementy improwizacji.
Ten nowy gatunek muzyczny do Hawany trafił ok. 1909 roku, wraz z kubańskimi żołnierzami. Jako muzyka biedoty długo nie był akceptowany przez klasę średnią i elitę. Określany był jako frywolny i nieprzyzwoity, ze względu na bliski kontakt w tańcu kobiety i mężczyzny i proste, czasem wulgarne słowa.
Na początku XX w. rząd kubański wprowadził czasowy zakaz grania son z powodu jego niemoralności. Mimo tego (lub raczej dlatego) jego popularność stale rosła.
Pierwszą znaczącą grupą son było Cuarteto Oriental (1917), założone przez Guillermo Castillo, potem przekształcone w Sexteto Habanero.
Pod koniec lat 20 Ignacio Pineiro zaczął tworzyć son bardziej taneczny, poetycki i jako pierwszy z zespołem zagrał son dla kubańskiej elity. Od tego momentu son stał się popularny wśród wszystkich Kubańczyków. A założony przez Pineiro zespół Septeto Nacional (1926) nadal istnieje i nagrywa.

Jak mówią na Kubie ” Son jest czymś najwspanialszym dla radości duszy”.

Źródło: Wikipedia, Wydawnictwo Ferment „Septeto Nacional” 2005

Salsa – historia cz.1

Muzyka i taniec niewolników.

Paradoksem historii jest fakt, że jedna z najgorszych plag ludzkości miała ogromny wpływ na powstanie jednego z najpiękniejszych rodzajów muzyki na świecie. Bo gdyby nie było niewolnictwa prawdopodobnie nigdy nie usłyszelibyśmy salsy, son, rumby czy całej muzyki latynoamerykańskiej.
Hiszpanie dotarli na Karaiby w 1492r, które zamieszkałe były wtedy przez Indian z Ameryki Południowej. Kuba w 1521  została włączona do wicekrólestwa Nowej Hiszpanii. Kolonizacja w ciągu 50 lat doprowadziła do całkowitej zagłady miejscowej ludności (1560). Czytaj dalej

W wielu kulturach taniec jest ważnym elementem świętowania. Pozwala na spotkanie się społeczności we wspólnym rytmie, na wyrażenie różnych emocji, dokonanie rytuałów. Nawiązaniem do tej tradycji są współcześnie tworzone tańce w kręgu. Jednym z nich jest walc Winds on The Tor (Wiatry nad wzgórzem Tor). Taniec powstał w latach 80. Czytaj dalej

Jacek Owczarek: Improwizator nie powinien rozpamiętywać tego, co się wydarzyło. Jeśli coś nie wyszło, trzeba to zostawić albo wykorzystać, nie kopiować. A poza tym nie zakrywać się, wręcz przeciwnie, cenna jest umiejętność otworzenia się na to doświadczenie.

Jadwiga Majewska: Nazwałabym to poczuciem momentu. Umieć być tylko tu i tylko teraz i czerpać z tego jak najwięcej się da…

Jacek Owczarek: Żeby to osiągnąć, trzeba też wyzbyć się poczucia oceny w trakcie improwizacji. Oceniając siebie, odnoszę się przecież do jakiejś przyszłości, myślę: „ciekawe, czy jeśli zrobię tak, to widzowi się to spodoba czy nie?”. To powoduje, że zaczynam kombinować – a tym samym wychodzę z improwizacji. Pierwszą rzeczą, jaką mówię na zajęciach, jest to, że w żaden sposób nie oceniamy tego, co robimy.

Ilona Trybuła: Myśl jest za wolna w stosunku do ruchu, przychodzi po nim, dopiero gdy już wiadomo, co się zdarzyło. Mówimy wtedy o używaniu inteligencji analitycznej. Dlatego improwizacja jest najbardziej precyzyjnym procesem, jaki można sobie wyobrazić, procesem krystalicznym. Kiedy w niej jesteśmy, inaczej przebiega nasze myślenie.

www.teatr-pismo.pl

tybetanska mniszka„Uwielbiam tańczyć, odkąd byłam mała. W Nagi Gompa czasami wykonywałam szalone choreografie, żeby rozerwać mistrza moimi skokami i zaimprowizowanym krokiem. (…) Gdy dorosłam, tańczyłam nadal. Przychodzi mi to całkiem naturalnie, moje ciało natychmiast reaguje na muzykę. Odkrywszy salsę, doznałam niemal objawienia (…)
Mniszka tańcząca salsę? Od mniszki oczekuje się powściągliwego zachowania. Lecz ja nie jestem taką osobą. Nie da się mnie zaszufladkować. Zatem nigdy nie afiszuję się ze swoją odmiennością, by nikogo nie szokować bez powodu. Dostosowuję się.”

Ani Choying Drolma
„Tybetańska mniszka. Chcę wyśpiewać wolność”

Wprawdzie nie zostało to jeszcze udowodnione jednoznacznie, ale poszlaki wskazują, że łączenie salsy ze skiturami daje efekty bardzo pozytywne.  Początki za nami. Silna grupa salsowa uzupełniona o zaprzyjaźnione osoby spotkała się w ubiegły weekend na szkoleniu Skiturowe ABC w schronisku Samotnia. W piątek dobieranie sprzętu, w sobotę pierwsze klejenie fok i wędrowanie we mgle do Domu Śląskiego i Lucni Boudy, zjazd do schroniska. W niedzielę pogoda znacznie się polepszyła, więc wędrówka na Słonecznik była prawie w słońcu. Zjazd zielonym w stronę polany tak nam się spodobał, że zrobiliśmy go jeszcze raz. Piękne połacie białego, nietkniętego śniegu… Potem był dość trudny zjazd do Polany Bronka Czecha i podejście znów na fokach do Samotni. Szkolenie prowadził Robert Róg www.skitury.info.pl. W następnym tygodniu będzie jeszcze jedno podobne szkolenie skiturowe, a potem 22-23.03 doskonalenie techniki jazdy – głęboki, nieratrakowany śnieg przekonał wielu  z nas, że dobrze byłoby się jeszcze czegoś nauczyć.