Wpisy

Oglądam nasze październikowe Ceilidh. Kolejne tańce, z rytmem, energią, śmiechem, swobodą, chociaż niektóre układy próbowaliśmy pierwszy raz… wygląda to całkiem jak… w Szkocji…

Tak było. Środek lipca w Stornoway. Zostajemy na noc w porcie. Sztormiaki odwieszamy do suszenia, Ian zapowiada, że gdzieś wieczorem wychodzimy. Kapitanowi się nie odmawia, więc ruszamy przez miasteczko. Trafiamy do dużej sali z parkietem i stołami ustawionymi dookoła. Czytaj dalej

Widzieć na własne oczy i czuć sobą, warte jest więcej od tysiąca opisów. W kalendarzu 11Domu są wyznaczone stałe miejsca na wyjazdy do Parady – wiosenne i jesienne. Niedawno wróciliśmy z kolejnego pobytu. Jak zwykle dużo tańczyliśmy, ćwiczyliśmy Qigong, spacerowaliśmy, czytaliśmy i słuchaliśmy poezji i prozy. Było dużo radości, rozmów i milczenia, wpatrywania się w ogień w kominku…

„Smak” Parady ciągle mam w pamięci ale już nowe, inne wonie czuję wokół siebie. Smaki i zapachy jesieni… W rondlu smaży się pigwa, pokrojone grzyby suszą się, jabłka czekają na swoją kolej… Wiatr uniósł liście z balkonu, a te w spiralnym ruchu unoszą się w powietrzu. Wszystko dzieje się na swój sposób. Właśnie przyszło mi na myśl słowo rytuał, które pochodzi z łacińskiego słowa ritus i oznacza ” właściwe działanie”. No właśnie 🙂

Jesień.
Noce dłużeją, dni cienieją. Na moim balkonie coraz mniej liści. Te, które zostały, czerwienieją w oczach. Na inne patrzę, jak opadają i poruszane przez wiatr odfruwają gdzieś tam. W niedzielę pojechałam do lasu ćwiczyć qigong, spacerowałam, ćwiczyłam, spacerowałam… Dzisiaj idąc do pracy Czytaj dalej

..Kto rano wstaje…pierwszy włącza czajnik. Herbata na ganku. Poranek, dzień już obudzony, nowy. Wszystko na swoim miejscu. Tak jak ma być.
Uśmiechamy się do siebie i świata, a on do nas.
Poranna medytacja na leśnej polanie. Później na łące ćwiczymy Qigong, styl „Lecący żuraw”. Rozluźniając ciało wykonujemy delikatne płynne ruchy Czytaj dalej

Chwilami wyglądało to całkiem inaczej – wtedy, kiedy wysiadali z busa, elegancko ubrani, z walizkami. Albo kiedy szli w góry – w kolorowych strojach, kapeluszach, kobiety starannie uczesane, ozdobione piękną biżuterią. Chwilami w tańcu, w gorących latynoskich rytmach albo przebojach Golców –  beztroska, energia, fantazja, szaleństwo były takie same jak te, które pojawiają się, gdy jestem z ludźmi o 50-30 lat młodszymi. Czytaj dalej

Wygląda na to, że będzie to stały punkt programu na naszych tanecznych wyjazdach do Parady. Powitanie słońca. Pewnie w ciągu dnia będziemy szukać chłodu i cienia, ale o 5;23 jeszcze było chłodno, rześko, trawa mokra od rosy, lekki wiatr.

Ci co dzisiaj nie wstali, zażyczyli sobie pobudki jutro rano. Oby zawsze nam się chciało, jak naszym Seniorom-uczestnikom Wakacji z tańcem, tak cieszyć z rozpoczęcia nowego dnia.
Teraz trwają zajęcia Doroty – taneczne poszukiwania, wieczorem czekają nas etniczne rytmy i latynoski wieczór. W taką pogodę pasuje bardzo.

Czas – wieczór, temperatura + 35 st. w cieniu, miejsce – Politechnika Wrocławska, hol w budynku D-20, okazja – międzynarodowa konferencja IV Wrocławskie Spotkania Bibliotekarzy. Na zaproszenie Małgosi i Ani w takich to okolicznościach prowadziłam z Joanną w zeszły czwartek zabawę z salsą i innymi tańcami. Uczestnicy konferencji z energią i tanecznym talentem włączyli się do zabawy. Piękny i bardzo gorący to był wieczór.

2

Pierwszy raz od kilku lat nie upalny – dzięki Grzegorzowi- gospodarzowi, który uznał, że należy nam się trochę zmiany i sprawił, że aura była rześka,wietrzna, niekiedy mżawkowo deszczowa. Mogłyśmy nie mrużąc oczu wpatrywać się w korowody przepływających chmur, nadając lub nie nadając im znaczeń, podziwiać piękno okolicy, wciąż tej samej a jednak za każdym spojrzeniem,oddechem innej…
Dzięki tańcom prowadzonym przez Anię cieszyła się każda część naszego ciała. Dorotka pomagała nam w przecieraniu drogi do naszego centrum, źródła naszej siły. Miejsca z którego nawet najwymyślniejsza figura ciała powstaje bez użycia siły mięśni. Niezwykła podróż !!!
Stworzyłyśmy krótkie choreografie i po raz pierwszy włączyłyśmy do nich nasz głos!
Poranny Qigong jak zwykle wyciszał nasze ciała i umysł, otwierał „wejście” w dzień, a po południu utrwalał ten stan. Był czas na czytanie, słuchanie poezji i prozy, na rozmowy przy kominku, na przymierzanie czapek paradnych, na śmianie się bez końca.
Ewa od świtu do późnej nocy masowała nasze ciała….wcale nie zbolałe………

Czym było nasze spotkanie
Kroplami deszczu w stawie

Wróciłam z Parady. Jeszcze czuję w sobie zapach powietrza, łąk a także mgły i mżawki, czuję też piątkowe słońce, prawie letnie, upał i spokój wciąż wypełniający moje ciało. Niosę jeszcze ze sobą zapach podłogi umytej wodą z ziołami, na której tyle tańców wytańczyłam, tyle ćwiczeń wyćwiczyłam i tyle spokoju zaznałam w medytacji.Stopy moje czują wciąż dotyk kamieni z ogrodu Zen, który mam przyjemność pielęgnować będąc w Paradzie.

W myślach przelatują mi różne obrazy, widoki, sytuacje, twarze, uśmiechy, gesty i figury taneczne. Pełne urody, ciepła i koloru, jak w kalejdoskopie…
Uśmiech sam pojawia się na twarzy… i poczucie spełnienia.
Parada to dobre miejsce także do ćwiczeń Qigongu, bo jak mawiał mistrz Liu: człowiek powinien ćwiczyć tam, gdzie dobrze się czuje.

Jak powstał Qigong ?
„Być może pewnego pogodnego dnia, 5-6 tyś. lat temu nad brzegiem Żółtej Rzeki wypoczywał sobie człowiek, z rozkoszą wdychając zapach nagrzanych słońcem traw. (…) Czuł, jak energia Ziemi, Słońca, Nieba, wszystkich ciał niebieskich napływa do jego ciała, jak krąży w nim wywołując uczucie przyjemnego ciepła i mrowienia.(…) Była to zewnętrzna energia, która właśnie połączyła się z wewnętrzną energią jego ciała. Pod wpływem owego połączenia, wewnętrzna energia zaczęła dążyć do uporządkowania, do przywrócenia harmonijnego obiegu chwilowo nieco naruszonego. „ Coś” kazało człowiekowi wykonać ruchy niemal taneczne. To powolne, płynne, to znów szybkie i gwałtowne . Tańczyły jego ramiona, barki, nogi, głowa, biodra, brzuch. Jego palce samowolnie dotykały różnych miejsc na ciele: punktu między brwiami, pępkiem, kością ogonową, co za każdym razem wywoływało miłe uczucie mrowienia. Gdy po pewnym czasie taniec ów ustał, człowiek poczuł się cudownie : radosny, pełen sił, z ciałem wolnym od najmniejszego bólu. Zapamiętał sobie owe ruchy, które wykonywał mimowolnie, zapamiętał ich kolejność, ilekroć poczuł się zmęczony, chory, powtarzał je. Zawsze z tym samym zadziwiającym skutkiem”.
Liu Zhongchun, Qigong Lecący Żuraw. Starochińskie ćwiczenia uzdrawiające.

.
Chwile, które przeżyłam podczas trzech dni pobytu w Paradzie oddają nastrój przytoczonego wyżej opisu. Nikt nie wie czy tak było naprawdę, ale wierzę, że podobny stan odczuwało wiele osób. Wiosna uwodzi swym pięknem, ciepłe dni zachęcają do wyjścia w plener, w naturę. Czuję, jak daję się uwieść tej sile… jak tęsknię do ćwiczeń wśród zieleni, w miejscu gdzie czuję się dobrze….

W wielu kulturach taniec jest ważnym elementem świętowania. Pozwala na spotkanie się społeczności we wspólnym rytmie, na wyrażenie różnych emocji, dokonanie rytuałów. Nawiązaniem do tej tradycji są współcześnie tworzone tańce w kręgu. Jednym z nich jest walc Winds on The Tor (Wiatry nad wzgórzem Tor). Taniec powstał w latach 80. Czytaj dalej

Wprawdzie nie zostało to jeszcze udowodnione jednoznacznie, ale poszlaki wskazują, że łączenie salsy ze skiturami daje efekty bardzo pozytywne.  Początki za nami. Silna grupa salsowa uzupełniona o zaprzyjaźnione osoby spotkała się w ubiegły weekend na szkoleniu Skiturowe ABC w schronisku Samotnia. W piątek dobieranie sprzętu, w sobotę pierwsze klejenie fok i wędrowanie we mgle do Domu Śląskiego i Lucni Boudy, zjazd do schroniska. W niedzielę pogoda znacznie się polepszyła, więc wędrówka na Słonecznik była prawie w słońcu. Zjazd zielonym w stronę polany tak nam się spodobał, że zrobiliśmy go jeszcze raz. Piękne połacie białego, nietkniętego śniegu… Potem był dość trudny zjazd do Polany Bronka Czecha i podejście znów na fokach do Samotni. Szkolenie prowadził Robert Róg www.skitury.info.pl. W następnym tygodniu będzie jeszcze jedno podobne szkolenie skiturowe, a potem 22-23.03 doskonalenie techniki jazdy – głęboki, nieratrakowany śnieg przekonał wielu  z nas, że dobrze byłoby się jeszcze czegoś nauczyć.