Wpisy

Weekend z metodą Feldenkraisa i Qigongiem w Białym Domu w Antoniowie – 4.2019

Podróż z Feldenkraisem. Wdech, wydech… Powoli ląduję w tu i teraz. Ląduję w ciele i w przyjemnym kontakcie z podłogą. Czuję, jak przyjmuje cały ciężar, który jej oddaje. Moje ciało rozprostowuje się, rozpręża i rozpływa. Z każdym oddechem dokonuję powolnej ekspansji przestrzeni.

Czuję plecy przytulone do ziemi i dolną ich część, która jeszcze nieśmiało patrzy w jej kierunku. Przez uchylone okno naszego „Białego wielkiego statku” wkrada się zapach lasu rosnącego tuż obok. Prowadzi mnie miły ciepły głos. Podnoszę rękę… najwolniej jak potrafię. Okazuje się to niełatwe w gonitwie myśli i spraw pozostawionych za drzwiami.

Zaczynam dostrzegać jakości dotąd niedostrzegalne. Z każdym kolejnym razem ręka… moja własna wciąż… staje się coraz lżejsza. Wydaje się, że pociągają ją niewidzialne sznurki. Czuję, że czas się zatrzymał… tak jakby ktoś w końcu wymyślił i włączył czaso-wstrzymywacz. Niektóre słowa są mi obce, dotąd niepoznane, ale moje ciało czyta pomiędzy nimi.

Zaczyna poruszać się samo, jakby znało te ścieżki od zawsze. Eksploruję kolejne obszary. Obszary mojego mądrego ciała. To trochę jak podróż w nieznane – ekscytujące i fascynujące. Czuję się bardzo bezpiecznie w tym objęciu podłogi i miękkiego koca. Głowa weszła do cichego pokoju uspokojona lekkim kołysaniem ciała. Od dawna nie było tam takiego ładu.

Jakby wszystkie myśli wskoczyły nagle same do przypisanych im we właściwym porządku pudełek. To niesamowite, moje ciało porusza się, a ja czuję, jak jednocześnie głęboko się regeneruję. Niewidzialne sznurki cały czas pomagają mi odnaleźć kierunek. Wyprost, zgięcie, skręt, rotacja. Tak wspaniale jest odkrywać te wszystkie miejsca na nowo. Mój oddech też płynie już sam na fali kolejnych wdechów i wydechów.

Powoli dopływam do brzegu. Moja dzisiejsza podróż za chwilę się kończy. Stawiam stopy i zdaje mi się, że po raz pierwszy to robię. Są mocne i stabilne jakby wyrastały z nich korzenie wielkiego drzewa. Kręgosłup rozwinął się sam w górę zakończony głową, która w tej chwili wydaje się być balonem wypełnionym helem. Taka lekka i rozweselona. Otwieram oczy i widzę jaśniej…wyraźniej. Każdy krok stawia się sam w lekkości jakiej dotąd nie znałam. Wspaniała ta podróż. Już czekam na kolejną.

Anna Gostkowska

Antoniów, kwiecień 2019

Weekend w górach z metodą Feldenkraisa i Qigongiem – koordynacja i świadomość

Zajęcia z metodą Feldenkraisa prowadził Paweł Wójtowicz. Tym razem w programie były m.in. takie lekcje:

  1. Łączenie zegara pod miednicą z naprzemiennym oddychaniem.
  2. Zgięcia do przodu, aby ugasić stresowe napięcia w brzuchu
  3. O prostocie, czyli „nie garb się” wg Feldenkraisa
  4. W kształcie litery X o centrum i peryferiach ciała

Qigong Styl lecący żuraw poprowadziła Urszula Bugajewska

Tak ten czas podsumowała Sandra – jedna z uczestniczek.Ten weekend to dosłownie CUDOWNE ukojenie dla ciała i wszystkich jego struktur, a co najważniejsze dla układu nerwowego. Wspaniała regeneracja i uszanowanie dla ciała, jego kondycji i struktury. Decyzja o uczestnictwie w zajęciach to jak się okazuje wielka nagroda dla siebie samego.

Bez mojej pieśni nie ma mnie

Joanna Kaczmarek

VoiceInProgress vol.3 – Emma Bonnici – Singing as Life Practice, warsztat (nie znajdę lepszej nazwy, ale to znacznie wykracza poza ramy „warsztatu”) w Wataszce, dla zamkniętej grupy laboratorium, pracującej już od jakiegoś czasu pod czujnym okiem Emmy. Najbardziej przejmujące i głębokie doświadczenie w mojej dotychczasowej pracy z głosem, najbliższa sercu praktyka, najważniejszy z dotychczasowych punktów researchu, który mam radość przeprowadzać w ramach Stypendium Twórczego. Jak to jest usłyszeć swój GŁOS – to, co przylega najbliżej duszy każdego z nas. Historie-pieśni, które śpiewają się w nas, brzmią w środku, choć jeszcze ich nie słychać. Odwaga oddania im głosu, takimi jakimi są. Pozwolenie na spotkanie ich z głosami innych ludzi. W pieśniach, piosenkach, improwizacji, zwyczajnym byciu obok. Piękno tych spotkań. 4 dni śpiewu, słuchania, emocji, dziennych i nocnych spacerów, plecenie wianków, dżem malinowy i ciasto czekoladowe Doroty. Ta metoda – śpiew, jako praktykowanie życia – coraz mocniej jawi mi się jako najistotniejsza wartość pracy, w którą brnę, bo istnieje obok wszelkich książek, technik, stylów, całego profesjonalnego świata. Bez mojej pieśni nie ma mnie. Nie ma mojego głosu. Prawdy. I Bogu dzięki za Emmę, wspaniałego nauczyciela i wielkiego człowieka.
Dziękuję 11 Dom. Taniec – Ruch – Rozwój, Anna Tymes i Dorota Kamecka za organizację warsztatów 

VoiceInProgress vol.3 – Emma Bonnici -Singing as Life Practice, workshop (I will not find better name for that, but it is much more than just „workshop”) in Wataszka, for closed laboratory group that work together for longer time led by Emma. It is the most thrilling and deep experience in my previous work on voice, close to the heart, the most important point in the research, that I have a joy to lead because of my Scholarship. How to hear a VOICE – this, what cling closest to our soul. Stories-songs, that are singing in ourselves, sound inside, even if not audible outside. The courage to give them voice, as they are. To let them meet voices of other people. In songs, improvisation, ordinary being together. Beauty of those meetings. 4 days of singing, listening, emotions, days and nights walks, making wreaths, raspberry jam and Dorotas chocolate cake. This method – singing as life practice – is appearing more and more as the main value of work that I wade into, because it exist next to all books, technics, theory, styles, all the professional world. There is no me without my inner song. There is no my voice. Truth. And thanks God for Emma Bonnici, wonderful teacher and great human being.
Thanks to 11 Dom. Taniec – Ruch – Rozwój Anna Tymes and Dorota Kamecka for organizing workshops with Emma Bonnici.

    Zapisz się na nasz newsletter

    Otrzymuj informacje o nowych kursach, wydarzeniach, warsztatach i zajęciach:

    Imię i nazwisko*

    Wybierz tematy newslettera:

    Wszystkie wydarzenia Ośrodka 11 Dom

    Tylko:
    TaniecMetoda TREMetoda FeldenkraisaĆwiczenia QigongGłos i śpiewTrening Oczu i Widzenia

    Adres e-mail*

    Miejsce zamieszkania*:

    Wrocław i okoliceInna miejscowość

    Weekend w górach z ćwiczeniami Feldenkraisa i Qigongiem – okiem uczestniczki

    W tym roku po raz pierwszy uczestniczyłam w Warsztatach z metodą Feldenkraisa. Zdecydowałam się wziąć udział w weekendowych zajęciach, które zorganizowane były w dniach 20-22.04.2018 w Antoniowie koło Jeleniej Góry przez Ośrodek Tańca, Ruchu i Rozwoju 11 Dom. To był strzał w dziesiątkę. Biały Dom w Antoniowie, to uroczo zlokalizowany ośrodek, wokół którego roztaczają się malownicze górskie widoki. Zapewne o każdej porze roku można się tu zachwycić przyrodą, ale w ten weekend wiosna wręcz wybuchła – przepiękna soczysta zieleń młodych liści na drzewach, zapach lasu, kwitnących drzew i krzewów. To wszystko zalane cudownym wiosennym słońcem… Raj na ziemi!

    Gospodarze Antoniowa to wspaniali ludzie – nie narzucający się swoją obecnością, ale w dyskretny sposób  dbający o gości i gościnę. Biały dom jest czysty i schludny, urządzony w prosty sposób – może wręcz surowy, co sprzyja tego typu warsztatom. Najpiękniejszym miejscem w domu jest sala, w której odbywały się nasze warsztaty – pierwsze wrażenie jest oszałamiające – ściany z surowej cegły, drewniana podłoga i wielkie okna, przez które wlewa się do wnętrza przepiękny krajobraz….

    Warsztaty Feldenkraisa prowadził Paweł Wójtowicz – nie wiem, jak wyglądają takie zajęcia prowadzone przez innych instruktorów, ale Paweł najwyraźniej ma ten dar, który sprzyja skupieniu i koncentracji – jego spokojny stonowany głos prowadził nas przez wszystkie wyzwania, które podejmowaliśmy w wykonywaniu ćwiczeń. O poranku na łące przed domem skąpani w porannym słońcu, mieliśmy przyjemność praktykowania ćwiczeń qigong – stylu Lecącego Żurawia, prowadzonych przez Basię Starzyńską. Spokojny głos Basi, śpiew ptaków i każdy skupiony na powtarzaniu jej płynnych ruchów  i „zagarnianiu energii”.  Program dnia był tak ułożony, że każdy miał możliwość skorzystania z pobytu w tym malowniczym miejscu i nacieszenia się spacerami po okolicy.

    Cały wyjazd, perfekcyjnie zorganizowany przez 11 Dom, był dla mnie bardzo inspirującym, relaksującym i napawającym wielkim zastrzykiem energii wydarzeniem. Już się nie mogę doczekać kolejnego wyjazdu.

    Joanna S.

     

    Gdy ktoś po raz pierwszy przychodzi na warsztat głosu Emmy Bonnici, zapewne dziwi się, że połowa zajęć to przede wszystkim ruch. Emma podkreśla, że głos mieszka w ciele.  Śpiewamy i opowiadamy poprzez pieśni historie całym ciałem. W śpiewaniu uczestniczą na przykład nogi, więc już na początku zajęć je uruchamiamy. Rozgrzewamy się we wspólnym spacerze po sali w rytmie dynamicznej muzyki. Ćwiczenie przy okazji integruje grupę i jest wstępem do nauki słuchania siebie i innych. Mimo że nie znamy swoich imion, to właśnie nasza szansa na wchodzenie w pierwsze relacje: patrzymy sobie w oczy, uśmiechamy się, mijamy, reagujemy na to co z przodu, z boku i za plecami. Potrzeba nam uważności, by nie wpadać na siebie nawzajem, a jednocześnie możemy poeksperymentować z szybkim i zwinnym przemykaniem się w tłumie. Najważniejszy element pierwszej części zajęć to dla mnie nauka patrzenia i bycia widzianą. Stajemy w kręgu. W tym ćwiczeniu nie wydajemy z siebie jeszcze żadnego dźwięku, chodzi jedynie o to, aby z otwartym, oddychającym ciałem, z pełną świadomością każdego ruchu przejść z jednego miejsca kręgu na przeciwną stronę. Uważnie patrzymy dookoła i przed siebie, nie spuszczamy wzroku, nie unikamy znalezienia się w środku. Okazuje się, że w tym prostym z pozoru ćwiczeniu wychodzą z nas wszystkie lęki i stereotypy na własny temat z dzieciństwa i młodości, które często wciąż towarzyszą nam jako osobom dorosłym. „Co inni sobie o mnie pomyślą?”. „Czy to nie głupie, co robię?”. „Czuję się jakoś dziwnie”. „Czuję się niezręcznie, sztywno”, „Nie umiem ładnie się ruszać”, „Boję się być zauważony”, „Nie lubię być w centrum uwagi”. Prawdopodobnie niektórzy z nas mają też inne głeboko zakorzenione przekonania, takie jak: „Nie umiem śpiewać”, „Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym lepiej nie śpiewała”. A niektórzy z nas z chęcią wejdą w bezpieczną znajomą rolę, zaczną komplikować ruch, dodawać ozdobniki, omijać najbardziej energetyczne centrum kręgu, spuszczać wzrok lub spoglądać w sufit. Tak naprawdę trzeba wielkiej odwagi, żeby przejść powoli na drugą stronę i pozwolić się zobaczyć, a także patrzeć prosto w oczy innych uczestników. W środku kręgu jesteśmy najbardziej bezbronni, ale też najbardziej ludzcy. To było dla mnie piękne i wzruszające doświadczenie pozwolić sobie na bycie otwartą, a potem odczuć piękno i wsparcie osób dookoła. Aktywne stopy, głęboki oddech, bicie serca, podekscytowanie i radość. Poczułam, że jestem żywa.

    Emma powiedziała do jednego z uczestników: „Nie znasz następnego kroku, nie wiesz, co on przyniesie”. To tak, jakbyśmy robili coś po raz pierwszy, jak dzieci… Ćwiczenie ma ogromną moc transformacji. Patrząc na inne osoby, z których każda zmagała się z jakimś swoim lękiem, czułam wzruszenie i cieszyłam się, że mogę tu być. Pomyślałam, że takie ćwiczenie może sie też przydać w przypadku lęku przed publicznymi wystąpieniami. Zanim zabierzemy głos, warto zadbać o komfort własnego ciała w nowej przestrzeni. Żeby poczuć się bezpiecznie, potrzebujemy dużo praktyki! Zajęcia Emmy to przede wszystkim praktyka, a proste ruchowe i głosowe ćwiczenia są zawsze czymś więcej, działają na głębszych poziomach. Nasza nauczycielka to doskonały pedagog, jest wymagająca i nie odpuszcza, ale tma też ogromne poczucie humoru, sporo żartuje i sprawia, że spontanicznie się śmiejemy. Na tych zajęciach przechodzimy od śmiechu do powagi, a po niej znów następuje lekkość, radość i zabawa. To urozmaicenie pozwala nam doświadczać różnych emocji w bezpiecznych warunkach.

    W drugiej części zajęć rozgrzewamy nasze struny głosowe, rozśpiewujemy się. Emma pokazuje nam, jak zmienia się ten sam dźwięk wydobywany za pomocą różnych rezonatorów w naszym ciele. Inny jest dźwięk nosowy, inny wypuszczony z czubka lub z tyłu głowy, jeszcze inny – wydany przy wsparciu rezonatorów w klatce piersiowej czy plecach. Słyszymy i eksperymentujemy też z wydawaniem dźwięków z kilku rezonatorów naraz. Ćwiczenia, które wydają się z opisu skomplikowane techniczne, okazują się bardzo ciekawą przygodą! Z fascynacją obserwuję podróż dźwięku w moim ciele.

    Na deser uczymy się dość trudnej bułgarskiej pieśni. Jest wśród nas grupa stałych bywalców, ale też zupełnie nowe osoby, które nie mają doświadczenia w śpiewaniu. Jednak pod koniec zajęć wszyscy śpiewamy na dwa głosy! Trudno jest wyjść z sali warsztatowej po takim doświadczeniu… chciałoby się dalej śpiewać i spiewać, ruszać się… i jeszcze więcej śpiewać!

    Relacja z warsztatów głosu z Emmą Bonnici – SINGING AS LIFE PRACTICE- 2,5 godzinne zajęcia wprowadzające – 22.01.2018

    Autorka: Katarzyna Maicher

    Trenerka CatMove®, tancerka, pisarka, animatorka kultury, twórczyni Różanej Manufaktury, współzałożycielka kolektywu muzyczno-tanecznego Głosy Miasta, liderka i pomysłodawczyni cyklicznych warsztatów wokalno-ruchowych „Obudź swój głos”. Od lat zgłębia różne metody taneczne i praktyki pracy z ciałem. Na co dzień prowadzi m.in. zajęcia taneczne z seniorkami.

    Ćwiczenia oczu Wrocław

    Jesienna aura, silnie wiejący wiatr i zimno nie odstraszyły uczestników Treningu Oczu i Widzenia z Mikołajem Markiewiczem. Na warsztatach pojawiła się grupa osób żywo zainteresowanych komfortem widzenia, zdecydowanych poprawić jakość swojego patrzenia i gotowa zmierzyć się z ćwiczeniami, aby pomóc sobie z poważnymi i mniejszymi dolegliwościami oczu. Wśród uczestników byli też się rodzice, zaniepokojeni stanem wzroku swoich dzieci.

    Już pierwsza rozmowa pokazała, że często źródłem problemów jest to, że bardzo obciążamy nasze oczy – wiele godzin spędzamy przed ekranem komputera, tabletu, smartfona, siedzimy w małych pomieszczeniach, nieruchomo, w napięciu.
    Wygląda na to, że w naszych czasach uchronić się od wad wzroku i dolegliwości oczu – to coraz większe wyzwanie. Dobrze, że zaczynamy to dostrzegać, a to już jest droga do zmiany nawyków i co za tym idzie – lepszego traktowania własnych oczu.

    Ta troska zaczyna się od tego, że umiemy rozpoznać, kiedy oczy są zmęczone. Czasem jest to pieczenie, szczypanie, ciągły ból, uczucie ciężkości. Wiele osób nie zwraca uwagi na takie sygnały ciała. Ignoruje je i nie zmienia sposobu używania wzroku – a to powoduje, że zwiększają się dolegliwości. Patrząc z tego punktu widzenia, lepiej, żebyśmy czuli, że oczy nas bolą, niż żeby były przemęczone, obciążone nadmiernym wysiłkiem, chore, ale my nie byli tego świadomi. Trening oczu jest w dużej mierze ćwiczeniem uwrażliwiania się na nasze ważne potrzeby.  Jest to też dobra okazja, żeby poznać różne aspekty widzenia, w praktyce przećwiczyć wiele umiejętności związanych ze wzrokiem, przypomnieć sobie różne sposoby relaksowania się, wykorzystywania potencjału naszych oczu.

    Wśród tych potrzeb ważna jest taka, że oczy odpoczywają, kiedy patrzymy daleko i szeroko. Dlatego wraz z Mikołajem namawiamy – nie odkładajcie dbałości o wzrok do wiosny. Zróbcie chociaż tyle, żeby jesienią i zimą wychodzić często na spacer. Nawet po spacerze w deszczu, pod parasolem, w śniegu czy wietrze – zobaczycie zmianę w jakości patrzenia, zauważycie, że macie lepszą koncentrację, a nauka czy praca idzie znacznie lepiej i szybciej.

    Olga Szelc

    Wrocław, 10.2007

    Jeśli zainteresował Cię Trening Oczu i Widzenia z Mikołajem Markiewiczem, zobacz kolejne terminy i miejsca:
    >>Treningi Oczu i Widzenia organizowane przez Ośrodek 11Dom
    >>treningwidzenia.pl

      Zapisz się na newsletter 11 Domu:

      Imię i nazwisko

      Twój e-mail

      Wybierz tematy newslettera:
      Trening Oczu i Widzenia
      Wszystkie wydarzenia Ośrodka 11 Dom

      Relacja z warsztatów Treningu Oczu i Widzenia

      Do Parady w Niedamirowie na warsztaty Treningu Widzenia przyjechaliśmy zadbać o oczy, odpocząć i nacieszyć się pięknymi widokami. Okazało się, że to właśnie jest najważniejsze w Treningu – umiejętność rozluźniania się i relaksu.

      Niedamirów to urocza, spokojna wieś leżąca na Dolnym Śląsku, tuż obok czeskiej granicy. Tutaj właśnie znajduje się Parada, miejsce warsztatów i twórczych spotkań. W przyjaznej, domowej atmosferze, rozpieszczani przysmakami przez gospodarzy – Beatę i Grzegorza – przypatrywaliśmy się temu, jak pracuje nasz wzrok, jak traktujemy nasze oczy i dowiadywaliśmy się, co możemy zrobić lepiej, skuteczniej, a przede wszystkim – przyjemniej.

      Grzeszki nasze codzienne, czyli – co nam szkodzi?

      Większość z nas, także dzieci, przebywa z ekranami ponad 8-10 godzin dziennie. Praca przy komputerze, oglądanie telewizji do późnej nocy, czytanie na smartfonie czy tablecie, zmuszanie oczu do patrzenia z bliska i nieruchomo przez długie godziny – to właśnie nasze codzienne większe i mniejsze grzeszki. Tak długie patrzenie w ekrany, a także na druk to zdecydowanie za dużo, bo nasze oczy nie są stworzone do takiego wysiłku. Mikołaj podczas pierwszego dnia warsztatów obrazowo porównał je do dzikiego zwierzęcia zamkniętego w małym pokoju. Dwa kroki w prawo, dwa w lewo i tak właśnie naszym oczom upływa całe życie. Są po prostu zniewolone. Na warsztatach uczyliśmy się więc, jak je uwolnić.
      – Pracuję ponad 10 godzin dziennie z komputerem, oczy mnie bolą, pieką, są zmęczone, ciężkie – ten komunikat wraca na każdych warsztatach. Wśród dzieci coraz więcej jest także problemów z krótkowzrocznością, występuje również astygmatyzm oraz inne dysfunkcje wzroku. Pierwszy wieczór warsztatów Mikołaj Markiewicz poświęcił więc wytłumaczeniu, jak pracują oczy, jak funkcjonuje wzrok i w jaki sposób należy go traktować. Było wiele praktycznej wiedzy i interesujących informacji, podanych w sposób przystępny, a nawet z poczuciem humoru.
      – Warto pamiętać, że oczy to żywa czująca tkanka, a my – niestety – nadal często myślimy o nich jak o mechanicznym urządzeniu. Pora zmienić ten sposób myślenia, a co za tym idzie – przyzwyczajenia i nawyki – podkreślał Mikołaj Markiewicz.
      Uczestnicy w tym dniu opowiedzieli także nieco o sobie i o problemach, z którymi przyjechali na warsztaty. Ponieważ większość z nas była po pracy, szkole, podróży samochodem, wieczór zakończyliśmy więc relaksacją i równie przyjemną wieczorną rozmową przy kominku. Smartfony i inne urządzenia poszły zdecydowanie w odstawkę.

      To, co przyjemne, jest dobre dla oczu – jak sobie pomóc?

      Sobota przywitała nas chłodem i deszczem, ale to nie przeszkodziło nam cieszyć się piękną przestrzenią, przyrodą, zielenią, kwitnącymi kwiatami i zachwycającymi krajobrazami. Okazało się, że dla oczu najważniejszy jest relaks, umiejętność odpoczywania, przerw w pracy czy zadaniach szkolnych. Uczyliśmy się zatem patrzeć daleko i szeroko, szukać w trawie czterolistnych koniczynek, bawiliśmy się piłkami, które pozwalają uruchomić nasze oczy i pozwalają im na większą aktywność. Użyliśmy także wyobraźni, rysowaliśmy w ruchu i po pysznym obiedzie większość nas – zachęcona przez Mikołaja – udała się na krótsze lub dłuższe spacery. A warto było, bo zaledwie dwadzieścia minut w górę ponad zabudowania wystarczy, aby podziwiać górską panoramę i Śnieżkę. Widok zapierał dech w piersiach – pomimo deszczu, mgieł i chmur.
      Wieczór zakończył się bardzo przyjemnym dla oczu ciepłym kompresem ze świetlikiem i kolejnym relaksem. Większość uczestników przyznała, że czuje się dużo lepiej, widzi wyraźniej, kolory są bardziej intensywne, a doznania mocniejsze. Wiele osób podkreślało też, że ich zdaniem, już po jednym dniu warsztatów i zupełnie innego niż zwykle traktowania oczu, dostrzegają wyraźnie poprawę jakości i komfortu widzenia.

      I co dalej – zalecenia na przyszłość!

      Niedziela wynagrodziła nam pogodę z soboty. Była prawdziwie letnia, wręcz upalna. Zajęcia przeniosły się już zatem w plener i na taras, gdzie cieszyliśmy się słońcem i ciepłem. Mogliśmy na własnej skórze doznać przyjemności patrzenia wypoczętymi, zrelaksowanymi i uwolnionymi oczami. Większość uczestników stwierdziła zatem, że przydałyby się co najmniej tygodniowe warsztaty, a może nawet wakacje z Treningiem Widzenia? Pytali także o ostatnie wskazówki, o to, co jest w dbaniu o oczy własne i dzieci najważniejsze.
      – Najbardziej istotna jest świadomość tego, jak czują się nasze oczy – podkreślał Mikołaj – Badanie tego stanu, pytanie dzieci, czy mają zmęczone oczy, jak to odczuwają. Niestety, nauczyciele w szkole prawie w ogóle tego nie robią, nie mając świadomości, że duża część szkolnych problemów wynika z przemęczenia wzroku. Jeśli pracujecie w biurze, róbcie przerwy i patrzcie przez okno. Wykonujcie odpowiednie dla was ćwiczenia, które poznaliście na warsztatach. Zadbajcie o więcej ruchu, chodźcie na spacery, przebywajcie na świeżym powietrzu – wykorzystajcie zbliżające się wakacje i urlopy – do zmiany nawyków na zdrowsze. Zamiast długotrwałego czytania książek, spróbujcie wybrać audiobook. Jeśli musicie czytać na komputerze, zwiększcie czcionkę tak, aby oczy czuły się dobrze. Jeśli chcecie obejrzeć film, zainwestujcie w rzutnik i ekran. Warto także zadbać o zasypianie w ciemnościach, co jest trudne zwłaszcza w mieście. Trzeba zainwestować w grubsze zasłony, zasłaniać na noc rolety, można także stosować specjalne opaski na oczy z miękkiej, przyjemnej w dotyku tkaniny.
      Każdy z uczestników otrzymał także indywidualne wskazówki do pracy z oczami.
      Parada pożegnała nas piękną pogodą i wyjątkowym obiadem z niespodzianką w postaci domowego ciasta z jabłkami i rabarbarem. Na pewno tu jeszcze wrócimy!

      Olga Szelc

      Parada, Niedamirów16-18.06.2017

      Jeśli zainteresował Cię Trening Oczu i Widzenia z Mikołajem Markiewiczem, zobacz kolejne terminy i miejsca:
      >>Treningi Oczu i Widzenia organizowane przez Ośrodek 11Dom
      >>treningwidzenia.pl

        Zapisz się na newsletter 11 Domu:

        Imię i nazwisko

        Twój e-mail

        Wybierz tematy newslettera:
        Trening Oczu i Widzenia
        Wszystkie wydarzenia Ośrodka 11 Dom

        Delikatne rozpuszczanie napięć, harmonizowanie głosów, płynące pieśni, emocje, uczucia, poruszenia. Bogactwo doświadczeń, użyteczne ćwiczenia, radość tworzenia pięknego brzmienia. No i te czarodziejskie słomki – wszystko to i wiele tego, co trudno opisać na naszych marcowych warsztatach z Emmą Bonnici

        Joasia Tym razem w pięknej sali z gotyckim sklepieniem. Dźwięki z lekkością płyną, głosy spotykają się. Rozgrzewamy się, rozluźniamy ciało. Joasia uczy nas pieśni. Mija godzina i taki rozbrzmiewa wielogłos tworzony przez Ewę, Agni, Kasię S. i Kasię K., Aleksandrę, Joasię, Dorotę, Anię i Józefa

        Oj wyjdy wyjdy

        5 kwietnia

        Oj borovaja

         

        Relacja Doroty

        „Bądź  dla siebie dobra”  Te słowa zapadły mi w pamięć po ostatnich warsztatach z ćwiczeniami metodą Feldenkraisa, prowadzonych przez Pawła Wojtowicza.

        Co to znaczy być dla siebie dobrym?  Jak być dobrym dla swojego ciała?  Tego, miedzy innymi, właśnie  uczę  się na zajęciach. Z czułością i  miłością układam ciało  wygodnie  na podłodze, delikatnie, tyle ile ciało pozwala na to. Pytam się siebie,  jak dzisiaj czuję swoje ciało. Wewnętrznym okiem wędruję od czubków palców u nóg do szczytu głowy.  Wsłuchuję się w siebie – gdzie czuję ból,  zimno, swędzenie. Moja uwaga skupiona jest na każdym sygnale płynącym z ciała.  Paweł podaje instrukcje, a ja podążam za nimi. „Rob tyle na ile ciało jest gotowe i pozwala. Jeśli  potrzebujesz, to odpocznij”.  Małe  ruchy, tak subtelne, że czasami  nie wiem, czy w ogóle je wykonuję, czy raczej jest to tylko intencja wykonania ruchu. Poznaję moje ciało fragment po fragmencie. Stawy, kości, mięśnie. Słyszę i czuję bicie serca, oddech. Próbuję wykonać ruch na różne sposoby. Może uda się zrobić go inaczej? A jeśli nie teraz, to spróbuję następnym  razem.  Odpuszczam. Odpoczywam.

        Po zajęciach  czuję  lekkość i miękkość w poruszaniu się i chodzeniu. Napięcia puściły. Mój umysł jest wyciszony jak po medytacji.

        Piękna podróż w głąb siebie  na różnych  poziomach. Moje ciało to mój  dom. Jeśli zadbam o nie, to będę mogła się nim jeszcze bardziej cieszyć i korzystać z wielu możliwości.

        Dorota Fankulewska

        Relacja z naszych warsztatów, które odbyły się w lutym 2017 we Wrocławiu. Prowadził Paweł Wójtowicz.

        Zobacz więcej o metodzie Feldenkraisa i o najbliższych zajęciach>>

        Pobierz bezpłatne nagranie lekcji Feldenkraisa do samodzielnego ćwiczenia>>

          Zapisz się na newsletter 11 Domu:

          Imię i nazwisko

          Twój e-mail

          Miejsce zamieszkania:
          Wrocław i okolice
          Inna miejscowość

          Wybierz tematy newslettera:
          Metoda Feldenkraisa
          Wszystkie wydarzenia Ośrodka 11 Dom

          IMG_6353_asia

          1 lutego

          Zanurzyć się w pieśń, wsłuchać się w głosy innych i swój głos dodawać do przestrzeni, lekko, bez napięcia. I śpiewać, śpiewać… Tym razem gruziński Shen Khar. Podtrzymywać dźwięk, żeby porzucony przez nas nie opadał w dół. W środkowym głosie wędrować w górę i w dół, w dolnym, bazowym utrzymać ten sam dźwięk przez dłuższy czas i nie dać się uwieść melodii śpiewanej przez inne głosu, w wysokim utrzymać jasne brzmienie… Razem być, w rytmie i barwie…

          Dla niektórych z nas kolejne z tą pieśnią spotkanie, dla niektórych pierwszy raz. Tak zabrzmiały nasze głosy na koniec tego pierwszego pod wodzą Joasi Kaczmarek spotkania.

          Shen Khar

          8 lutego

          Mroźno za oknem, wiatr przenikający. Chęć śpiewania zwycięża. W powiększonym składzie powracamy do Shen Khar, a potem pora na spełnianie innego marzenia. Scarborough Fare  – ballada z późnego Średniowiecza. Co w niej jest za magia, co urzeka do dziś? Dziękujemy Ewie Pasikowskiej, która przygotowała i nagrała dla nas układ głosów. Na razie próbujemy pierwsze dwa. Jeszcze to wersja surowa, nasz angielski też niedoskonały. Ale radość wielka

          Scarborough Fare

          15 i 22 lutego

          Wracamy do tego, co już umiemy, dodajemy nową pieśń. Powtarzamy, powtarzamy. Tracimy poczucie czasu, wsłuchujemy się coraz bardziej w brzmienie połączonych, splatających się głosów. Na koniec nagrywamy

          Scarborough Fare

          Selo, selo moje

          Shen Khar

          Leżę na kocu, na podłodze. Układam ciało, aby miało wygodnie. Poprawiam ułożenie głowy, czuję jak jest „nierówno” twarda, jak ma niejednolitą powierzchnię. Kiedyś nie dostrzegałam tego.

          Teraz plecy, prawa łopatka bardziej odstaje, czuję jak mocniej dotyka podłogi. W ogóle prawą część ciała mocniej czuje jakby odstawała. Dziwne.

          Zostawiam to. Leżę i oddycham. Oglądam oddech, podążam za powietrzem które wdycham. Od początku, od małej stróżki , która chłodzi moje nozdrza, później czuję jak unoszą się żebra, przepona, brzuch i już nie ma dalej, trop się urywa. Brak dostępu. Przez chwile bawię się wymyśloną kulą powietrza, którą swobodnie przeprowadzam z płuc do brzucha i z powrotem. Po chwili czuję, jakby było mnie więcej. Przyjemne uczucie.

          Odpoczywam, przeciągam się, ziewam. Siadam.

          Czas na oglądanie tego, co mieści się za bramą ust. Język delikatnie dotyka podniebienia, zaczyna od górnej nasady zębów. Powoli bada jego strukturę. Natrafia na miejsca twarde, miękkie, pofałdowane, gładkie, zaokrąglone, płaskie…. Teraz kolej na zęby, gładzi każdy z osobna, niespiesznie, dokładnie z każdej strony. Jak długo to trwa, ile czasu minęło? Kreślę linie pomiędzy podniebieniem a sklepieniem czaszki, miedzy gardłem a uchem, miedzy górnymi ósemkami. Tworzę połączenia wewnątrz moich ust i głowy. Ile wynoszą odległości ? Jakiej miary użyję ?

          To moje kolejne spotkanie z metodą Feldenkraisa. Powoli, delikatnie, badam zakres swoich możliwości ruchowych, angażuję wyobraźnię, aby rozszerzyć postrzeganie przestrzeni wewnętrznej, a także tej, w której poruszam się na co dzień. Uczę się porzucać zastałe nawyki ruchowe, myślowe, sprawiające ból lub dyskomfort. Z ciekawością próbuję ruchu innego, nowego, przyjemnego. Szukam naturalnego „dopasowania się” do stale zmieniających się stanów we mnie i w świecie zewnętrznym. Do ciągłego korygowania własnej mapy-planu ciała, życia. Do wymazywania tego, czego już nie ma, a wypełnia miejsca i nanoszenia tego, co jest ważne dla mnie, a nie jest jeszcze zapisane. To fascynująca podróż w siebie i do siebie. Jestem w drodze.

          Autorka: Barbara Starzyńska

          Relacja z weekendowych warsztatów Ruch i Głos. Ćwiczenia metodą Feldenkrasia prowadził Paweł Wójtowicz. Gościły nas przyjazne przestrzenie Ośrodka Rozwijalnia. Organizatorem warsztatów był nasz 11 Dom.

          Fotografie: Beata Rękaś

          Pobierz nagranie bezpłatnej lekcji

            Zapisz się na newsletter 11 Domu:

            Imię i nazwisko

            Twój e-mail

            Miejsce zamieszkania:
            Wrocław i okolice
            Inna miejscowość

            Wybierz tematy newslettera:
            Metoda Feldenkraisa
            Wszystkie wydarzenia Ośrodka 11 Dom