Wpisy

Uważne ćwiczenia, skupienie, eksplorowanie nowych odczuć, sposobów poruszania się, szukanie płynności i rozluźnienia w lekcjach metodą Feldenkraisa, które poprowadził Paweł Wójtowicz.

I swobodny, energetyczny, beztroski taniec. Do tego jeszcze poranny Qigong, spacery, rozmowy, odpoczywanie i kosztowanie pyszności z kuchni Beaty i Grzegorza. Tak było. Dobrze było.

Maj w Paradzie to już tradycja. Znów były tańce na tarasie z widokiem rozległym na Kotlinę, łąki, góry. Znów nad nami słońce, wiatr dołączający do naszego ruchu. Był poranny i popołudniowy Qigong na zielonej trawie. Na ulubionej podłodze bose stopy lekko tańczyły.

A do tego ćwiczenia – prowadzące nas z uwagą do nas, do naszego odczuwania siebie i tego co się z nami dzieje, kiedy podążamy za kolejnymi ruchowymi zadaniami. Zapamiętamy też pewnie na długo ten wieczór, kiedy śmialiśmy się, śmialiśmy, śmialiśmy…

Z tarasu rozległy widok na Kotlinę Kamiennogórską i Zalew w Bukówce, wokoło łąki i lasy. Wystarczy kwadrans, żeby podejść na przełęcz i oglądać Śnieżkę. Malownicza okolica, cisza i świeże powietrze. Parada Dom Trzech Kultur od ponad 25 lat tworzą Beata Justa i Grzegorz Potoczak.

Od czasu wakacji w Silnej Nowej tańczymy kilka nowych tańców.  Z przyjemnością powróciliśmy do nich w czasie Weekendu z tańcem w Paradzie.

Hasapiko – Grecja

Fusul – Mołdawia

Wiedziałam, że tak jest, że w tańcu się roztapiamy, łączymy, przenikamy… ale że to tak można zobaczyć, zapisać w obrazie? Patrzę na zdjęcia Ewy Poddig i zachwycam się raz jeszcze 🙂 To piękne uchwycenie chwil w trakcie Weekendu z ruchem i tańcem w Paradzie.

Są takie miejsca, w których magia szczególnie się przejawia. Czasem udaje mi się do nich trafić. Tym razem zawędrowałam do czarownego miejsca zagubionego wśród gór, lasów i łąk, na pograniczu kultur, granic, dróg i światów.

To pełna barw i form przerwa w czasoprzestrzeni, w której wszystko płynie tak, jak sobie zażyczysz, a słońce wychodzi zza chmur, gdy się je zawoła po imieniu.

Nie wyjedziesz stąd takim samym, jakim przyjechałeś. Ponieważ naturą tego miejsca jest wieczna wędrówka i zmiana. Wędrują ludzie, wędrują obrazy, wędrują idee. Wędruje nawet sam dom, rozrastając się na wschód.

To jest miejsce, w którym (choćbyś tego chwilowo nie dostrzegał) dokonuje się zmiana, pojawiają się idee i wywracają wszystko na drugą stronę, stawiają na głowie i chichoczą. Nie da się nie chichotać z nimi. Chichocząc bez ustanku Marionetka odcina wiążące ją sznurki i może tańczyć swoje życie tak, jak zechce.

To jest miejsce, w którym można zajrzeć do lustra i zobaczyć tam SIEBIE. I uwaga, to nie zawsze jest coś, co może się nam spodobać. Ale przekonanie, że prawda jest piękna, to tylko banał. Czasem ma wielki brzuch, krzywe nogi, zmarszczki, bywa ubłocona i umorusana, swawolna i rozpuszczona. Nie nosi makijażu, nie jest trendy, za nic ma to, co ogólnie przyjęte, utarte i pełne przyzwyczajeń. Prawda jest taka, jaka jest.

Słowo 'muszę’ nie ma tu racji bytu. Króluje 'chcę’. Chcę. I mogę.

Roztańczona i żywa
z głową pełną myśli
od Parady

Można tańczyć na łące, śpiewać, ile dusza zapragnie, smakować życie takim, jakie ono jest, bo w swoim najlepszym aspekcie jest proste i święte.
Przychodzą do głowy nowe pomysły i przypominają się te, które zepchnęliśmy do lamusa, nazywając niespełnialnymi marzeniami. A one tylko czekają, żeby postawić bose stopy na drodze… i ruszyć naprzód.

To miejsce zachwyca. I zawstydza. Prowokuje do pytań o własną drogę. Kim jestem, dokąd zmierzam, kim się staję?

To miejsce, w którym dzień i noc, noc i dzień wszystko płynie, wszystko się zmienia, wszystko wzrasta, uwalnia się i rozwija skrzydła… To miejsce, w którym w równowadze można nakarmić zmysły i duszę…

Widzieć na własne oczy i czuć sobą, warte jest więcej od tysiąca opisów. W kalendarzu 11Domu są wyznaczone stałe miejsca na wyjazdy do Parady – wiosenne i jesienne. Niedawno wróciliśmy z kolejnego pobytu. Jak zwykle dużo tańczyliśmy, ćwiczyliśmy Qigong, spacerowaliśmy, czytaliśmy i słuchaliśmy poezji i prozy. Było dużo radości, rozmów i milczenia, wpatrywania się w ogień w kominku…

„Smak” Parady ciągle mam w pamięci ale już nowe, inne wonie czuję wokół siebie. Smaki i zapachy jesieni… W rondlu smaży się pigwa, pokrojone grzyby suszą się, jabłka czekają na swoją kolej… Wiatr uniósł liście z balkonu, a te w spiralnym ruchu unoszą się w powietrzu. Wszystko dzieje się na swój sposób. Właśnie przyszło mi na myśl słowo rytuał, które pochodzi z łacińskiego słowa ritus i oznacza ” właściwe działanie”. No właśnie 🙂

Chwilami wyglądało to całkiem inaczej – wtedy, kiedy wysiadali z busa, elegancko ubrani, z walizkami. Albo kiedy szli w góry – w kolorowych strojach, kapeluszach, kobiety starannie uczesane, ozdobione piękną biżuterią. Chwilami w tańcu, w gorących latynoskich rytmach albo przebojach Golców –  beztroska, energia, fantazja, szaleństwo były takie same jak te, które pojawiają się, gdy jestem z ludźmi o 50-30 lat młodszymi. Czytaj dalej

Wygląda na to, że będzie to stały punkt programu na naszych tanecznych wyjazdach do Parady. Powitanie słońca. Pewnie w ciągu dnia będziemy szukać chłodu i cienia, ale o 5;23 jeszcze było chłodno, rześko, trawa mokra od rosy, lekki wiatr.

Ci co dzisiaj nie wstali, zażyczyli sobie pobudki jutro rano. Oby zawsze nam się chciało, jak naszym Seniorom-uczestnikom Wakacji z tańcem, tak cieszyć z rozpoczęcia nowego dnia.
Teraz trwają zajęcia Doroty – taneczne poszukiwania, wieczorem czekają nas etniczne rytmy i latynoski wieczór. W taką pogodę pasuje bardzo.

Był taki dzień majowy w którym Robert zawiózł mnie do Niedamirowa, to był 2003 rok. Pamiętam jak wysiadłam z samochodu i zaczęłam zauroczona widokiem iść w stronę domu. A dom przyciągał mnie malunkiem na ścianie, zielonym otoczeniem, kolorami i fakturami przedmiotów.

Gospodarz, który pojawił się w sieni, oznajmił, że jest teraz zajęty, bo ma grupę niemieckiej młodzieży na warsztatach, że jak bardzo chcemy, to ewentualnie możemy sobie sami dom zobaczyć… Chcieliśmy i to bardzo. Za chwilę Grzegorz przyszedł do nas i już całkiem życzliwie, może widząc w naszych oczach prawdziwy zachwyt, oprowadził nas po różnych miejscach.

Tak zaczęło się moja znajomość z Paradą, Domem Trzech Kultur w Niedamirowie. Zaraz potem spotkaliśmy Beatę, która szła z ogródka z naręczem ziół. Tak – powiedzieli Gospodarze – możecie tutaj przyjechać. Wy zatroszczycie się o ludzi,  których zaprosicie na wasze warsztaty, my zatroszczymy się o was.

Minąć musiało 6 lat zanim wróciłam do Parady. I miałam z kim. Pierwsze warsztaty w czerwcu 2009 roku zorganizowałyśmy z Gosią Kałwak. Przyjechałyśmy z grupą praktykującą qigong, styl Lecący Żuraw. Ćwiczenia w ciszy i skupieniu tej formy uzupełniłyśmy tańcami – szkockimi, etnicznymi, improwizacją.

IS_newDSC08021
IS_newDSC08038
P1060569
OLYMPUS DIGITAL CAMERA