Wygląda na to, że będzie to stały punkt programu na naszych tanecznych wyjazdach do Parady. Powitanie słońca. Pewnie w ciągu dnia będziemy szukać chłodu i cienia, ale o 5;23 jeszcze było chłodno, rześko, trawa mokra od rosy, lekki wiatr.

Ci co dzisiaj nie wstali, zażyczyli sobie pobudki jutro rano. Oby zawsze nam się chciało, jak naszym Seniorom-uczestnikom Wakacji z tańcem, tak cieszyć z rozpoczęcia nowego dnia.
Teraz trwają zajęcia Doroty – taneczne poszukiwania, wieczorem czekają nas etniczne rytmy i latynoski wieczór. W taką pogodę pasuje bardzo.

2

Pierwszy raz od kilku lat nie upalny – dzięki Grzegorzowi- gospodarzowi, który uznał, że należy nam się trochę zmiany i sprawił, że aura była rześka,wietrzna, niekiedy mżawkowo deszczowa. Mogłyśmy nie mrużąc oczu wpatrywać się w korowody przepływających chmur, nadając lub nie nadając im znaczeń, podziwiać piękno okolicy, wciąż tej samej a jednak za każdym spojrzeniem,oddechem innej…
Dzięki tańcom prowadzonym przez Anię cieszyła się każda część naszego ciała. Dorotka pomagała nam w przecieraniu drogi do naszego centrum, źródła naszej siły. Miejsca z którego nawet najwymyślniejsza figura ciała powstaje bez użycia siły mięśni. Niezwykła podróż !!!
Stworzyłyśmy krótkie choreografie i po raz pierwszy włączyłyśmy do nich nasz głos!
Poranny Qigong jak zwykle wyciszał nasze ciała i umysł, otwierał „wejście” w dzień, a po południu utrwalał ten stan. Był czas na czytanie, słuchanie poezji i prozy, na rozmowy przy kominku, na przymierzanie czapek paradnych, na śmianie się bez końca.
Ewa od świtu do późnej nocy masowała nasze ciała….wcale nie zbolałe………

Czym było nasze spotkanie
Kroplami deszczu w stawie

Wróciłam z Parady. Jeszcze czuję w sobie zapach powietrza, łąk a także mgły i mżawki, czuję też piątkowe słońce, prawie letnie, upał i spokój wciąż wypełniający moje ciało. Niosę jeszcze ze sobą zapach podłogi umytej wodą z ziołami, na której tyle tańców wytańczyłam, tyle ćwiczeń wyćwiczyłam i tyle spokoju zaznałam w medytacji.Stopy moje czują wciąż dotyk kamieni z ogrodu Zen, który mam przyjemność pielęgnować będąc w Paradzie.

W myślach przelatują mi różne obrazy, widoki, sytuacje, twarze, uśmiechy, gesty i figury taneczne. Pełne urody, ciepła i koloru, jak w kalejdoskopie…
Uśmiech sam pojawia się na twarzy… i poczucie spełnienia.
Parada to dobre miejsce także do ćwiczeń Qigongu, bo jak mawiał mistrz Liu: człowiek powinien ćwiczyć tam, gdzie dobrze się czuje.

Jak powstał Qigong ?
„Być może pewnego pogodnego dnia, 5-6 tyś. lat temu nad brzegiem Żółtej Rzeki wypoczywał sobie człowiek, z rozkoszą wdychając zapach nagrzanych słońcem traw. (…) Czuł, jak energia Ziemi, Słońca, Nieba, wszystkich ciał niebieskich napływa do jego ciała, jak krąży w nim wywołując uczucie przyjemnego ciepła i mrowienia.(…) Była to zewnętrzna energia, która właśnie połączyła się z wewnętrzną energią jego ciała. Pod wpływem owego połączenia, wewnętrzna energia zaczęła dążyć do uporządkowania, do przywrócenia harmonijnego obiegu chwilowo nieco naruszonego. „ Coś” kazało człowiekowi wykonać ruchy niemal taneczne. To powolne, płynne, to znów szybkie i gwałtowne . Tańczyły jego ramiona, barki, nogi, głowa, biodra, brzuch. Jego palce samowolnie dotykały różnych miejsc na ciele: punktu między brwiami, pępkiem, kością ogonową, co za każdym razem wywoływało miłe uczucie mrowienia. Gdy po pewnym czasie taniec ów ustał, człowiek poczuł się cudownie : radosny, pełen sił, z ciałem wolnym od najmniejszego bólu. Zapamiętał sobie owe ruchy, które wykonywał mimowolnie, zapamiętał ich kolejność, ilekroć poczuł się zmęczony, chory, powtarzał je. Zawsze z tym samym zadziwiającym skutkiem”.
Liu Zhongchun, Qigong Lecący Żuraw. Starochińskie ćwiczenia uzdrawiające.

.
Chwile, które przeżyłam podczas trzech dni pobytu w Paradzie oddają nastrój przytoczonego wyżej opisu. Nikt nie wie czy tak było naprawdę, ale wierzę, że podobny stan odczuwało wiele osób. Wiosna uwodzi swym pięknem, ciepłe dni zachęcają do wyjścia w plener, w naturę. Czuję, jak daję się uwieść tej sile… jak tęsknię do ćwiczeń wśród zieleni, w miejscu gdzie czuję się dobrze….

W wielu kulturach taniec jest ważnym elementem świętowania. Pozwala na spotkanie się społeczności we wspólnym rytmie, na wyrażenie różnych emocji, dokonanie rytuałów. Nawiązaniem do tej tradycji są współcześnie tworzone tańce w kręgu. Jednym z nich jest walc Winds on The Tor (Wiatry nad wzgórzem Tor). Taniec powstał w latach 80. Czytaj dalej

Od dłuższego czasu zastanawiamy się, jak dobrze opisać zajęcia, które na naszych wyjazdach prowadzi Dorota Kamecka. Kiedyś używałyśmy słowa 'improwizacja’. Okazało się jednak, że to słowo budzi bardzo różne skojarzenia. Na przykład słyszałyśmy, że improwizacja w tańcu to coś, co potrafią tylko zawodowi tancerze, że potrzebne są specjalne umiejętności i długi trening. Znalazłam dzisiaj ciekawą wypowiedź Jadwigi Majewskiej na ten temat na stronie www.teatr-pismo.pl. Tak się dobrze ten tekst zaczyna: „Improwizacja? Dzisiaj, w czasach totalnej kontroli? Ależ oczywiście, właśnie dzisiaj! Improwizacja bowiem to – powiedzmy wszystko zaraz na początku – sztuka dotykania granic wolności.”

A potem dalej ” Improwizacja zjawiała się zatem zawsze wtedy, gdy zjawiał się człowiek wolny, a znikała, kiedy ów wolny, bezgranicznością swoją jakby zmęczony, zaczynał tęsknić za porządkiem. Podążać chciał teraz za ideałem, za czymś perfekcyjnie zaplanowanym, precyzyjnie ustalając każdy swój ruch, zachowanie, uczucie, myśl…”

Był taki dzień majowy w którym Robert zawiózł mnie do Niedamirowa, to był 2003 rok. Pamiętam jak wysiadłam z samochodu i zaczęłam zauroczona widokiem iść w stronę domu. A dom przyciągał mnie malunkiem na ścianie, zielonym otoczeniem, kolorami i fakturami przedmiotów.

Gospodarz, który pojawił się w sieni, oznajmił, że jest teraz zajęty, bo ma grupę niemieckiej młodzieży na warsztatach, że jak bardzo chcemy, to ewentualnie możemy sobie sami dom zobaczyć… Chcieliśmy i to bardzo. Za chwilę Grzegorz przyszedł do nas i już całkiem życzliwie, może widząc w naszych oczach prawdziwy zachwyt, oprowadził nas po różnych miejscach.

Tak zaczęło się moja znajomość z Paradą, Domem Trzech Kultur w Niedamirowie. Zaraz potem spotkaliśmy Beatę, która szła z ogródka z naręczem ziół. Tak – powiedzieli Gospodarze – możecie tutaj przyjechać. Wy zatroszczycie się o ludzi,  których zaprosicie na wasze warsztaty, my zatroszczymy się o was.

Minąć musiało 6 lat zanim wróciłam do Parady. I miałam z kim. Pierwsze warsztaty w czerwcu 2009 roku zorganizowałyśmy z Gosią Kałwak. Przyjechałyśmy z grupą praktykującą qigong, styl Lecący Żuraw. Ćwiczenia w ciszy i skupieniu tej formy uzupełniłyśmy tańcami – szkockimi, etnicznymi, improwizacją.

IS_newDSC08021
IS_newDSC08038
P1060569
OLYMPUS DIGITAL CAMERA