małe na ustawieniaW gościnnej Nalandzie spotkałyśmy się dzisiaj z Dorotą Kamecką z Markiem Wilkirskim, żeby omówić pomysł  zrobienia we Wrocławiu wspólnych zajęć, w których połączymy improwizację w tańcu z metodą ustawień pod nazwą „Ustawienia – Poruszenia”. Marek stosował już takie twórcze połączenia np. prowadząc warsztaty z Beatą Eckert pracującą metodą 5Rytmów. Mamy już ustalony wstępny termin – 28 września 2013. Jeśli kogoś ten pomysł zainteresował, to może się już dzisiaj wstępnie do mnie zgłosić: anna.tymes@11dom.pl

 

 

Od dłuższego czasu zastanawiamy się, jak dobrze opisać zajęcia, które na naszych wyjazdach prowadzi Dorota Kamecka. Kiedyś używałyśmy słowa 'improwizacja’. Okazało się jednak, że to słowo budzi bardzo różne skojarzenia. Na przykład słyszałyśmy, że improwizacja w tańcu to coś, co potrafią tylko zawodowi tancerze, że potrzebne są specjalne umiejętności i długi trening. Znalazłam dzisiaj ciekawą wypowiedź Jadwigi Majewskiej na ten temat na stronie www.teatr-pismo.pl. Tak się dobrze ten tekst zaczyna: „Improwizacja? Dzisiaj, w czasach totalnej kontroli? Ależ oczywiście, właśnie dzisiaj! Improwizacja bowiem to – powiedzmy wszystko zaraz na początku – sztuka dotykania granic wolności.”

A potem dalej ” Improwizacja zjawiała się zatem zawsze wtedy, gdy zjawiał się człowiek wolny, a znikała, kiedy ów wolny, bezgranicznością swoją jakby zmęczony, zaczynał tęsknić za porządkiem. Podążać chciał teraz za ideałem, za czymś perfekcyjnie zaplanowanym, precyzyjnie ustalając każdy swój ruch, zachowanie, uczucie, myśl…”

Żeby dobrze nam się chodziło, ruszało, tańczyło jeszcze wiele lat, chcemy zadbać o nasze ciała i spędzić weekend praktykując bardzo mądre i całkiem przyjemne ćwiczenia.
Zaczynamy od obiadu w piątek 26.04, o godz. 14, kończymy obiadem o godz. 16 w niedzielę -28.04.2013.

Metoda Feldenkraisa to subtelna i przemieniającą forma edukacji, w czasie której uczymy „uczenia się”. Ciało i umysł są ze sobą nierozerwalnie związane – w materialnych i niematerialnych aspektach naszego doświadczenia. Głównym zamierzeniem Metody Feldenkraisa jest zwiększanie świadomości, a w konsekwencji zintegrowanie ciała i umysłu jednostki – wewnętrznego zrozumienia kim jesteśmy i jak z siebie samych korzystamy, czy też jak siebie samych traktujemy…

www.metodafeldenkraisa.org

Bones for Life® (kości na całe zycie) to poszerzenie Metody Feldenkraisa.  Pełny program BFL to szybko, łatwo i skutecznie przyswajalny do opanowania proces zmian. Bezpieczne, odciążające ruchy stają się wyzwaniem dla kości, aby stały się mocne i solidne, poprawiając jednocześnie równowagę i koordynacje ciała. Pozycja wyprostowana jest rozwinięta wg prostych narzędzi, które ułatwiają kontrolowanie odporności na nacisk, na przykład przy pomocy materiału, wykorzystania go w czasie stania pod ściana lub podnoszenie ciężarów w nowy sposób.

www.bonesforlife.pl

Qigong – poznajemy i praktykujemy ćwiczenia stylu nazywającego się Lecący Żuraw. Wywodzi się on z wielowiekowej tradycji chińskiego qigongu. Jego płynne, spokojne ruchy zostały dobrane tak, że otwierają wszystkie meridiany w ludzkim ciele i odblokowują stawy, dzięki czemu przywracają harmonię energetyczną w organizmie. Jest to też forma ćwiczeń koncentracji uwagi i zwiększania świadomości ciała. Wszystko to służy zdrowiu i lepszemu samopoczuciu. Naszym mistrzem jest Profesor Liu Zhongchun. Więcej na www.qigong.org.pl

Taniec – do wyboru będziemy mieli etniczne tańce, improwizację i swobodne salsowanie. W zależności od nastroju, ochoty, energii wybierzemy coś, co będzie najbardziej pasować.

Zajęcia prowadzą:

Ewa Ławreszuk – metoda Feldenkreisa, BFL (Bones for life) – 7 godz. zajęć
Dorota Kamecka i Ania Tymes – taniec – 3 godziny zajęć
Basia Starzyńska– qigong – 3 godziny zajęć

Miejsce:

Parada – Dom Trzech Kultur w Niedamirowie koło Lubawki (110 km od Wrocławia). Miejsce, które od 20 lat tworzą Beata Justa i Grzegorz Potoczak. Dom, ogród i otoczenie pełne harmonii i piękna. W okolicy malownicze dzikie łąki, góry z widokiem na Śnieżkę. Działa tu fundacja, dzięki której spotyka się ucząc i tworząc młodzież z Polski, Niemiec i Czech. www.parada.xtr.pl
Jedzenie: wegetariańskie, pachnące ziołami z ogródka Beaty, zawsze smaczne i pięknie podane.
Noclegi: przytulne, kolorowe pokoje 2-5 osobowe, wspólna łazienka.

GPS: N 50º41’28.03″, E 15º52’09,96″ lub N 50,691252 E 15,866961

Terminy i ceny:

26-28.04.2013 – 2 dni

Cena za całość – zajęcia, pobyt, wyżywienie:
od obiadu w piątek (ok.14) do obiadu w niedzielę – 385 zł

W trakcie weekendu w czasie wolnym będzie można umówić się z Ewą na indywidualne ćwiczenia Integracji Funkcjonalnej Metody Feldenkraisa – koszt 120 zl za 1 h

Zaliczki:

Zaliczka 100 zł płatna do 10.04.13
Przy rezygnacji do 15.04 zwrot 50% zaliczki, po tym terminie zaliczki nie zwracamy.

Wpłaty na konto: Beata Tymes
ING Bank 27 1050 1575 1000 0090 7626 5397

Kontakt i zapisy: Beata Tymes

beata@taniec.info.pl; tel. 660 350 606

Na zachętę taki cytat z książki Ruth Alon „Świadoma spontaniczność”

„W miarę jak zwiększa się twoja świadomość i uwrażliwienie na płynące z ciała doznania, poprawia się twoja kompetencja w wyczuwaniu subtelnych niuansów i odcieni rozmaitych uczuć. Uczysz się wychwytywać te maleńkie szczegóły, które decydują o jakości ruchu.
Poprawę przynosi nie sam ruch, lecz twoje zestrojenie się z jego wewnętrzną dynamiką; nie konfiguracja ruchów w przestrzeni, ale odkrycie więzi pomiędzy tobą a twoim wewnętrznym głosem, który owe ruchy odzwierciedla. To nie osiągnięcia mierzone cyframi przynoszą ulgę, ale zrozumienie i przyjęcie postawy, w której najważniejszy jest twój komfort”

To zawsze jest ciekawe, kto przyjdzie na zajęcia do nowej grupy.  Kogo przyprowadził prosty impuls, ciekawość, dla kogo to ważny moment, bo marzenie o tańcu czekało wiele lat na spełnienie… Niektórzy łatwo wchodzą w nowe miejsca, do nowej grupy, inni potrzebują czasu na oswojenie. Często w grupie po paru zajęciach widzę, jakie kto ma ulubione miejsce, kto z przyjemnością patrzy w lustro, a kto woli nie widzieć swojego odbicia.
Czasem zapominam, żeby uprzedzić, że to pierwsze spotkanie może wiele w życiu zmienić. Salsa raz zakosztowana, apetyt na ciąg dalszy zbudzić może i potem już chce być stałą częścią tygodnia.
Żeby sprawdzić, czy tym razem też tak będzie, zaczynamy 20 września, po przerwie wakacyjnej salsę w czwartki o 19:20.

 

Na stole pojawiła się biedronka, za oknem hula wiatr. Jeszcze w górach zima, a tu już w głowie coraz więcej myśli o wiośnie, o lecie. Więc i zebrałam się dzisiaj za wysyłanie wieści o naszych tanecznych wyjazdach, weekendach w Paradzie i wakacjach z tańcem w Silnej Nowej.

Przeglądam przy okazji zdjęcia i czytam maile, w których zapisały się wrażenia z tamtego roku. To co najmocniej pozostało w moich wspomnieniach to radość z prostych przyjemności – tańczenia boso po trawie pod błękitem nieba, zanurzanie się w czystej wodzie jeziora, wirowanie kolorowych sukienek na wietrze… Spojrzenia i uśmiechy… Jedzenie pod wielką lipą, przy drewnianym stole i coraz dłuższe rozmowy na beztroskie i ważne tematy… Poranne ćwiczenia w pełnej dźwięków ptaków i drzew przestrzeni… Taniec w jego wszelkich przejawach, pozwalanie ciału na spontaniczny ruch, dziecięcą przyjemność zabawy i dojrzałe pełne odczuwanie siebie i innych tańczących… Noce z sierpniowymi gwiazdami i ogień nad wodą…

To są moje wymarzone wakacje. Już się na nie cieszę w tym roku. Dorota poprowadzi improwizacje i ćwiczenia zwiększające świadomość ciała, ja tradycyjnie salsę sueltę i etniczne tańce, Beata będzie prowadzić salsę z mocną domieszką afryki, Edyta zaprosi nas do flamenco. Basia z Ulą z Lecącym Żurawiem zaprowadzą nas w stronę ciszy i wyczucia energii. Dom po Lipą przyjmie nas pod swój gościnny dach… Do zobaczenia i do zatańczenia w Silnej Nowej!

Zadanie jest z tych takich alchemicznych. Mamy tańczących. Wśród nich liczne miłośniczki i miłośników swobodnego salsowania, instruktorki salsowe, improwizacji w kontakcie i flamenco, mamy zawodową tancerkę baletu, wysokiej klasy tancerza tańca towarzyskiego i tych, którzy tańczą chętnie najrozmaitsze rytmy. Mamy spory zapas muzyki: od najrozmaitszych salsowych stylów, przez funki, swing do folku cygańskiego i bałkańskiego. Teraz tylko trzeba zgrabnie to połączyć, w odpowiednich proporcjach i kolejności, żeby magia tańca zadziałała. I tak się stało tego wieczoru… A że pysznego jedzenia było pod dostatkiem i zapasy win… To nie przypadek, że i toast wzniesiony został…

Jedną z większych przyjemności z prowadzenia zajęć jest widzenie tego, jak zmienia się z kolejnymi zajęciami ruch tańczących, jak pojawia się coraz więcej swobody, uśmiechów, okrzyków… Czasem to małe zmiany, kiedy ciało jest opancerzone, nawykłe do 'trzymania się dzielnie’, ciało w którym zapisały się różne życiowe ciężary… Potrzeba wtedy czasu, żeby puściły napięcia. I tylko żeby się nie spieszyć, nie ponaglać, nie porównywać.

Każdy ma swoją drogę do siebie, do pełnego wyrażania tego, co w środku. Dla mnie najważniejsze okazało się odpuszczanie, niemuszenie, pozwolenie, żeby nogi, brzuch, ręce poruszały się same, a głowa nie chciała przeszkadzać. W tej muzyce, którą tańczymy, dużo jest trudnych afrykańskich rytmów i widzę, że najczęściej lepiej radzi sobie z nimi ciało, niż umysł…

Zgrana mocna grupa bywalców uzupełniona przez chętnych nowicjuszy, dobra muzyka i… dwie godziny non stop! Na szczęście poza reelsami i jigsami są jeszcze wolniejsze walczyki, które dzięki licznej męskiej reprezentacji bardzo miło było zatańczyć. Największa moc ujawniła się jak zwykle w Strip The Willow i Eightsome Reel, w znów zmodyfikowanej do wspólnego zatańczenia wersji.

The Eightsome Reel

The Strip The Willow

Zwłaszcza jak tak ciemno-jesiennie, zwłaszcza jak już tak zimą pachnie. Tak w takie wieczory szkocka muzyka i doborowe, energetyczne towarzystwo smakują bardzo. I taniec za tańcem. Na początek rozgrzewka i szalona muzyka Salsa Celica, no a potem tradycyjnie Canadian Barn Dance, uszkotczone rosyjskie Walenki, Irish March (znany jako Chapelloise lub Aleman’s Marsj), walc z Flandrii Schommelwals, no i oczywiście The Strip The Willow.

Im bardziej zmęczona wychodzę z pracy, tym bardziej – kiedy już wejdę do naszej Lustrzanej Sali i włączę muzykę – chce mi się tańczyć. Im bardziej się wytańczę, tym więcej energii czuję. I cieszę się, że to doświadczenie dzielę z salsującymi ze mną kobietami. Dobrałyśmy się, jak widać, dobrze. Są wśród nas przedstawicielki różnych profesji i stanowisk. Jest np. wykładowca fizyki, specjalistki z Biblioteki Politechniki, biegłe księgowe, managerki. Mamy w swoim gronie i psychologa, i filozofa, i ceramiczkę. Z niektórymi salsuję już kilka lat. Dzięki tym czwartkowym zajęciom mam 2 godziny szczęścia tygodniowo gwarantowane.

A tu zdjęcia z naszych zajęć zobacz>>
Informacje aktualnych zajęciach
zobacz>>

Cieszą się dłonie, że mogą obudzić się do ruchu, palce że po godzinach spędzonych na klikaniu w klawisze mogą rozciągnąć się i ożyć, stopy bawią się mocnym krokiem, głośnym tupaniem, plecy, że nareszcie się nie garbią, a uszy bawi ciekawy rytm – niech żyje flamenco!

Lato w mieście kilka lat temu. Spaceruję po parku, na skraju którego stoi wielkie gmaszysko, a z jego otwartych okien, nie płynie, ale gna w moja stronę muzyka bardziej gorąca niż to upalne lato w mieście. Zadzieram głowę i widzę poruszające się w jej rytm postacie. Pierwsza myśl: chciałabym znaleźć się tam w tej sali i tańczyć, z tymi dziewczynami, ale natychmiast tę przyjemną myśl przerywa mi zrzędliwa Matka Polka z pytaniem – czy Ty się dobrze czujesz? a zakupy, obiadki, sprzątanie, gotowanie, kiedy Ty chcesz tu przychodzić ? dołącza się jeszcze głos znienawidzonej Ciotki-Klotki: zapomnij, zacznij dziergać czapeczki dla wnuków, na ćwiczenia 40+ możesz się wybrać, ale tutaj? Na hulanki miałaś czas, ustąp miejsca młodszym. Pogodzona z obiema zrzędami mijam smętnie gmaszysko i wracam do rzeczywistości. Czytaj dalej