Jesień.
Noce dłużeją, dni cienieją. Na moim balkonie coraz mniej liści. Te, które zostały, czerwienieją w oczach. Na inne patrzę, jak opadają i poruszane przez wiatr odfruwają gdzieś tam. W niedzielę pojechałam do lasu ćwiczyć qigong, spacerowałam, ćwiczyłam, spacerowałam… Dzisiaj idąc do pracy Czytaj dalej

..Kto rano wstaje…pierwszy włącza czajnik. Herbata na ganku. Poranek, dzień już obudzony, nowy. Wszystko na swoim miejscu. Tak jak ma być.
Uśmiechamy się do siebie i świata, a on do nas.
Poranna medytacja na leśnej polanie. Później na łące ćwiczymy Qigong, styl „Lecący żuraw”. Rozluźniając ciało wykonujemy delikatne płynne ruchy Czytaj dalej

Chwilami wyglądało to całkiem inaczej – wtedy, kiedy wysiadali z busa, elegancko ubrani, z walizkami. Albo kiedy szli w góry – w kolorowych strojach, kapeluszach, kobiety starannie uczesane, ozdobione piękną biżuterią. Chwilami w tańcu, w gorących latynoskich rytmach albo przebojach Golców –  beztroska, energia, fantazja, szaleństwo były takie same jak te, które pojawiają się, gdy jestem z ludźmi o 50-30 lat młodszymi. Czytaj dalej

Upalny dzień, upalna noc… wspominam… Siedzę na kamiennych schodach wiejskiego domu. Przyjemnie, ciepłe kamienie grzeją. Kolejny słoneczny dzień. Przede mną pola, góry, niebo i chmury. Chmury płyną, wszystko inne pozostaje na miejscu, choć lekko zmienione; cienie chmur Czytaj dalej

Od jakiegoś czasu myśli moje krążą, skupiają się wokół wody. Być może to z powodu niedawnego pobytu nad morzem, którego dawno nie widziałam,    a może spacery nad Odrą i patrzenie jak woda płynie…a może upał i częste pragnienie…albo znak, że potrzebuję samotności, zatrzymania się…

„Zatrzymałam się” dzisiaj na kilka godzin. I nic.
Kolejny raz czytam wiersz, który znalazłam wczoraj, zmoczony deszczem, na Wzgórzu Polskim.

Napisał go Jacek Podsiadło. Oto on :

ÓSMY WIERSZ EKOZOFICZNY

Nim wszedłem do strumienia zdjąłem buty, by ich nie zamoczyć.
.
Chciałbym pojąć siebie. Wspominam więc czasy,
gdy byłem kaczką, małpą, obywatelem pierwotnym:
nieelegancko jadłem i sam musiałem stawiać
prognozy meteo. Czas niósł mnie swobodnie.
Waśnie z sąsiednią wioską, walka na dziryty,
to było wojną światową. Świat nie wykraczał
poza półkole rzeki i góry z drugiej strony.
Z mojego ciała znikało owłosienie i coraz bardziej
odsłaniało wrażliwą skórę.
.
Nim wszedłem do strumienia zdjąłem buty, by go nie zabrudzić.
.
Nauczyłem się krzesać ogień i opanowałem sztukę stenotypii.
Odkryłem trzy źródła świętej mocy: wodę, słońce i wiatr.
Zmieniłem energię kinetyczną w mechaniczną i dalej, w elektryczną.
Podglądałem okiem mikrokamery frykcyjne ruchy tłoka w głębinowej pompie.
Sam jestem maszyną sterowaną z dali i napędzaną mieszaniną uczuć.
Oglądałem się, bo stamtąd przychodzi nauka: oto wychodzę z rzeki,
błony cofają się spomiędzy moich palców, mozolnie zmierzam ku małpie.
i nie jest nią pełne lęku: kim jestem.
.
Nim wszedłem do strumienia zdjąłem buty, by woda, piasek i moje ciało
stanowiły jedno.

Tak pisze o tańcu Anna Halprin, która od ponad 20 lat w swojej pracy wykorzystuje ruch i twórczość, pomagając wrócić do zdrowia wielu ciężko chorym osobom.

„Taniec można rozumieć jako bezpośredni i naturalny sposób poruszania się, gdzie żaden autorytet nie narzuca tej czynności jakichkolwiek wyobrażeń co do estetyki. Taniec niekoniecznie musi być powabny, piękny czy spektakularny. Może być groteskowy, brzydki, nieporadny, śmieszny albo budzący strach. Taniec może wyrażać konflikty. (…) Ruch odbywa się wszędzie i stale. Objawia się w ruchach naszych komórek, w pulsowaniu krwi, w rytmie oddechu. Wyraża się we wznoszeniu i opadaniu, jak czynią to fale morskie, oraz naprzemienności, jak w przypadku nocy i dnia. Ruch jest życiem i źródłem tańca.

Ruch skrywa w sobie możliwość przenoszenia nas do domu, w którym mieszka dusza, w świat naszego wnętrza, świat, dla którego nie mamy nazwy”

Anna Halprin, Taniec jako sztuka uzdrawiania. Do zdrowia przez ruch i twórczą pracę z uczuciami

2

Pierwszy raz od kilku lat nie upalny – dzięki Grzegorzowi- gospodarzowi, który uznał, że należy nam się trochę zmiany i sprawił, że aura była rześka,wietrzna, niekiedy mżawkowo deszczowa. Mogłyśmy nie mrużąc oczu wpatrywać się w korowody przepływających chmur, nadając lub nie nadając im znaczeń, podziwiać piękno okolicy, wciąż tej samej a jednak za każdym spojrzeniem,oddechem innej…
Dzięki tańcom prowadzonym przez Anię cieszyła się każda część naszego ciała. Dorotka pomagała nam w przecieraniu drogi do naszego centrum, źródła naszej siły. Miejsca z którego nawet najwymyślniejsza figura ciała powstaje bez użycia siły mięśni. Niezwykła podróż !!!
Stworzyłyśmy krótkie choreografie i po raz pierwszy włączyłyśmy do nich nasz głos!
Poranny Qigong jak zwykle wyciszał nasze ciała i umysł, otwierał „wejście” w dzień, a po południu utrwalał ten stan. Był czas na czytanie, słuchanie poezji i prozy, na rozmowy przy kominku, na przymierzanie czapek paradnych, na śmianie się bez końca.
Ewa od świtu do późnej nocy masowała nasze ciała….wcale nie zbolałe………

Czym było nasze spotkanie
Kroplami deszczu w stawie

Wróciłam z Parady. Jeszcze czuję w sobie zapach powietrza, łąk a także mgły i mżawki, czuję też piątkowe słońce, prawie letnie, upał i spokój wciąż wypełniający moje ciało. Niosę jeszcze ze sobą zapach podłogi umytej wodą z ziołami, na której tyle tańców wytańczyłam, tyle ćwiczeń wyćwiczyłam i tyle spokoju zaznałam w medytacji.Stopy moje czują wciąż dotyk kamieni z ogrodu Zen, który mam przyjemność pielęgnować będąc w Paradzie.

W myślach przelatują mi różne obrazy, widoki, sytuacje, twarze, uśmiechy, gesty i figury taneczne. Pełne urody, ciepła i koloru, jak w kalejdoskopie…
Uśmiech sam pojawia się na twarzy… i poczucie spełnienia.
Parada to dobre miejsce także do ćwiczeń Qigongu, bo jak mawiał mistrz Liu: człowiek powinien ćwiczyć tam, gdzie dobrze się czuje.

Jak powstał Qigong ?
„Być może pewnego pogodnego dnia, 5-6 tyś. lat temu nad brzegiem Żółtej Rzeki wypoczywał sobie człowiek, z rozkoszą wdychając zapach nagrzanych słońcem traw. (…) Czuł, jak energia Ziemi, Słońca, Nieba, wszystkich ciał niebieskich napływa do jego ciała, jak krąży w nim wywołując uczucie przyjemnego ciepła i mrowienia.(…) Była to zewnętrzna energia, która właśnie połączyła się z wewnętrzną energią jego ciała. Pod wpływem owego połączenia, wewnętrzna energia zaczęła dążyć do uporządkowania, do przywrócenia harmonijnego obiegu chwilowo nieco naruszonego. „ Coś” kazało człowiekowi wykonać ruchy niemal taneczne. To powolne, płynne, to znów szybkie i gwałtowne . Tańczyły jego ramiona, barki, nogi, głowa, biodra, brzuch. Jego palce samowolnie dotykały różnych miejsc na ciele: punktu między brwiami, pępkiem, kością ogonową, co za każdym razem wywoływało miłe uczucie mrowienia. Gdy po pewnym czasie taniec ów ustał, człowiek poczuł się cudownie : radosny, pełen sił, z ciałem wolnym od najmniejszego bólu. Zapamiętał sobie owe ruchy, które wykonywał mimowolnie, zapamiętał ich kolejność, ilekroć poczuł się zmęczony, chory, powtarzał je. Zawsze z tym samym zadziwiającym skutkiem”.
Liu Zhongchun, Qigong Lecący Żuraw. Starochińskie ćwiczenia uzdrawiające.

.
Chwile, które przeżyłam podczas trzech dni pobytu w Paradzie oddają nastrój przytoczonego wyżej opisu. Nikt nie wie czy tak było naprawdę, ale wierzę, że podobny stan odczuwało wiele osób. Wiosna uwodzi swym pięknem, ciepłe dni zachęcają do wyjścia w plener, w naturę. Czuję, jak daję się uwieść tej sile… jak tęsknię do ćwiczeń wśród zieleni, w miejscu gdzie czuję się dobrze….

W wielu kulturach taniec jest ważnym elementem świętowania. Pozwala na spotkanie się społeczności we wspólnym rytmie, na wyrażenie różnych emocji, dokonanie rytuałów. Nawiązaniem do tej tradycji są współcześnie tworzone tańce w kręgu. Jednym z nich jest walc Winds on The Tor (Wiatry nad wzgórzem Tor). Taniec powstał w latach 80. Czytaj dalej

„Jeśli posłuchasz swoich wewnętrznych zasobów gotowych do działania w chwili pomiędzy ryzykiem a szansą na rozwój, w nagrodę zyskasz życie pełne ekscytujących doświadczeń. Jednak z reguły rezygnujemy ze smaku przygody, jeśli możemy pozostać w obrębie starej, dobrze znanej strefy bezpieczeństwa” Ruthy Alon Świadoma Spontaniczność

małe na ustawieniaW gościnnej Nalandzie spotkałyśmy się dzisiaj z Dorotą Kamecką z Markiem Wilkirskim, żeby omówić pomysł  zrobienia we Wrocławiu wspólnych zajęć, w których połączymy improwizację w tańcu z metodą ustawień pod nazwą „Ustawienia – Poruszenia”. Marek stosował już takie twórcze połączenia np. prowadząc warsztaty z Beatą Eckert pracującą metodą 5Rytmów. Mamy już ustalony wstępny termin – 28 września 2013. Jeśli kogoś ten pomysł zainteresował, to może się już dzisiaj wstępnie do mnie zgłosić: anna.tymes@11dom.pl

 

 

Znów zainspirował mnie cytat z Ruthy Alon „Jesteś na tyle stabilny, na ile gotowy jesteś zaryzykować utratę stabilności i uwierzyć, że uda ci się osiągnąć ponowną równowagę w innej pozycji. Twój układ w przestrzeni jest na tyle dobry, na ile możesz swobodnie go naruszyć i w jego miejsce stworzyć inny” Świadoma spontaniczność